Joanna d’Arc – narzędzie Reformy?

Tekst prezentowany poniżej nie został  napisany przez nas. Został on pierwotnie opublikowany przez francuskiego badacza na stronie jeannedomremy.fr gdzie można znaleźć jego oryginalną wersję francuską (proszę kliknąć link). Zachęcamy naszych czytelników do przestudiowania go, jako że prezentuje on inną jeszcze, interesującą wersję wydarzeń historii Joanny d’Arc, tym razem umieszczając Joannę na szerszym tle międzynarodowej polityki kościelnej i ruchów reformatorskich.
__________________________________

W tym rozdziale rozwiniemy hipotezę nigdy dotąd nie proponowaną w odniesieniu do historii Joanny, Dziewicy Orleańskiej, czy to przez tradycjonalistów wszelkiej maści czy też przez naszych przyjaciół, “mitografów”! (za wyjątkiem, zapewne, Michela de Grèce, który uczynił nieśmiałą wzmiankę w swej powieści, “Conjuration de Jeanne”).

Przypomnijmy niektóre fakty związane z odnośną erą:

  • Jesteśmy w okresie największej schizmy dzielącej chrześcijaństwo
  • Poprzednie stulecie było świadkiem oficjalnego końca Świątyni [czyli zniesienia zakonu Templariuszy]
  • Ruchy na rzecz reformy kwitną, nawet jeśli są stale “wymazywane” przez kościół…

Oficjalny katolicyzm jest coraz bardziej wstrząsany sporami na wszystkich szczeblach. Jest to okres, w którym można stanąć w obliczu innej drogi, reformy zatem, bez zderzania się w jej biegu wprost z istniejącymi zasadami religijnymi, lecz wręcz odwrotnie, praktykując tę samą politykę asymilacji, która prowadziła kościół ku jego dotychczasowym wierzeniom.

I aby stworzyć ten nowy ruch, inspirować się będziemy po prostu tym, co funkcjonowało przez 15 wieków! Zaprezentowano “Syna Bożego”, by ustanowić religię chrześcijańską, teraz zamierzamy również stworzyć “Córkę Bożą”… Ten aspekt pozwala nam, i w naszej ocenie jest to rzecz decydująca, na przywrócenie kobiecie roli w religii. Wcale niekoniecznie rolę dominującą, lecz po prostu to znaczenie, które posiadała na początku, będąc równą mężczyznom. Pamiętajmy o niechęci wobec kobiet deklarowanej przez założycieli kościoła, którzy postrzegali kobietę jedynie jako odpowiedzialną za wszelkie zło na świecie. Św. Augustyn, jeden z “Ojców Kościoła”, nadał jej łagodne określenie “kloaki”…

Należy wyjaśnić, że ten termin nigdy nie był kwestionowany przez 15 wieków…

O ile jednak w przypadku Jezusa kościół stworzył swoje nauczanie a posteriori, z Ewangeliami datującymi się niemal dwa stulecia po śmierci “Mesjasza”, to w naszym obecnym wypadku trzymać się będziemy wydarzeń, w istocie w oczywisty sposób będziemy je wręcz kreować.

W ten sposób będziemy mieli pewność, że nie będzie można nas zakwestionować!

"Rewizjonistyczny tryptyk Joanny d'Arc"

Będzie można wybrać spośród potencjalnych kandydatek do tej roli. Przy żłóbku lub niemalże… Koniecznie spośród młodych dziewcząt z bardzo dobrych rodzin, lecz których pochodzenie stanowi problem. I muszą z tego powodu pozostać pokorne.

Gdyż o ile bękarci posiadają realny status społeczny (patrz Bękart Orleański, Jean de Dunois), nie jest to jednak prawdą w odniesieniu do dzieci urodzonych nieprawnie. Przypomnijmy, że Izabela Bawarska jest oficjalną małżonką Karola VI, ale jej dzieci spłodzone nie przez wysiłek jej męża nie były wcale bękartami, lecz nieprawymi dziećmi.

A jeśli zajdzie potrzeba, możemy następnie przepisać okoliczności ich narodzenia przez mieszanie fantastyki z rzeczami ponadnaturalnymi! Gdyż aby zostać chrześcijańską bohaterką, jasnym jest, że trzeba być narodzoną ze związku nie tylko prawnego, ale i pobożnego i biednego, a najlepiej zimą w nędznej szopie, w “żłóbku”, będąc otoczoną przez pasterzy i zwierzęta okazujące swą radość… no i oczywiście w dniu katolickiego święta. Stąd też zamierzamy posłużyć się jakimiś wspólnikami, by opisali oni to wydarzenie, rzecz jasna całe lata po jego zaistnieniu. (patrz: słynny list Percevala de Boulainvilliers)!

Przypomnijmy w tym miejscu, że w historii Jezusa nadano jego ojczymowi nieistotny zawód fizyczny, gdy w rzeczywistości “cieśla” owego czasu był po prostu architektem, zapominamy też zaznaczyć, że Maria była z królewskiego rodu, pochodząc z linii Dawida…
Odnajdujemy ten sam podstęp w historii Joanny, której ojcu przypisujemy miano “wieśniaka”, gdy w istocie był on “farmerem”, rządowym oficjelem pobierającym cło, a matka, Isabelle “Romée”, którą opisujemy jako nienarzucającą się wieśniaczkę, była w rzeczywistości córką Jana III, hrabiego de Salm, z jednej z najbogatszych rodzin w Lotaryngii…

 

W Domremy, pokój, w którym, zgodnie z legendą, Jeanne przyszła na świat w święto Trzech Króli w 1412 r.

W taki sposób “nadejście” Joanny w Domremy jest opisane obszernie w liście, który Perceval de Boulainvilliers wysłał w 1429 roku to Jeana Ange Marie, Księcia Mediolanu! Adresat poza tym zmarł piętnaście lat wcześniej, żeby było jasne… List ten w łacińskiej wersji został znaleziony całkiem fortunnie około 1820 roku i został natychmiast uznany za autentyczny przez tradycjonalistów, którzy posługują się nim obecnie, by umieścić datę urodzin Dziewicy w dniu 6 stycznia 1412 roku…

To powiedziawszy, trzeba jednak wiedzieć, że o ile list wygodnie ustala datę na dzień Epifanii (dzień, w którym obchodzimy Królów, a faktycznie zakończenie okresu 12 dni Bożego Narodzenia według kalendarza juliańskiego, aktualnego w owym czasie), to nie precyzuje on roku, w którym owe fakty miały mieć miejsce…

Trzeba zrozumieć, że dzieci z nieprawego łoża były wówczas bardzo liczne… nie było antykoncepcji! Tak więc jest wybór w selekcji, czy to w rodzinach zastępczych, którym je powierzono, czy też w klasztorach i innych instytucjach religijnych, w których je umieszczono na okres jakiegoś rodzaju “kwarantanny”, spośród dzieci (dziewcząt) posiadających pewne zalety intelektualne, jak również szlacheckie pochodzenie od szeregu pokoleń.

Fakt, że dzieci te były z nieprawego łoża, nie przeszkadzał ich rodzicom kochać je głęboko…
W czasie, gdy arystokratyczne małżeństwa były “aranżowane” od najmłodszego wieku dzieci, jasnym jest, że było znacznie więcej miłości w związkach pozamałżeńskich aniżeli w legalnych związkach…

 

Edukacja oferowana młodym pannom arystokratycznym w konwentach: arytmetyka, geometria, astronomia, gramatyka, retoryka, dialektyka i muzyka

Oczywiście nie da się kontrolować każdego wydarzenia, ale te dziewczęta znakomicie wyszkolone (na modłę uniwersytecką, by tak rzec) będą w stanie znaleźć się w każdej sytuacji! A gdy pojawią się bardziej specyficzne warunki, będą one kontynuowały swoją edukację w konkretnych dziedzinach: i tak Jeanne, po uzyskaniu wysokiego poziomu szkolenia intelektualnego, włączając w to między innymi naukę języków, retorykę, historię, dyplomację, sztukę pisania, matematykę… będzie się szkoliła w praktyce broni, strategii, dowodzeniu artylerią… Rodzaj wstępnego wspólnego programu nauczania, z rozmaitymi kursami związanymi ze specjalną dziedziną…

Oczywistą jest rzeczą, że w roku 1407 nie można było przewidzieć Traktatu z Troyes. Lecz od czasu jego inicjacji i podpisania (1419-1420), będziemy widzieli Jeannę powracającą do Domremy i ponownie łączącą się z jej przybraną rodziną Dailly (przezwaną albo d’Arc lub inaczej “DuPont”). Potem otrzymają oni Chateau de l’Isle, umocnioną posiadłość rodziny de Bourlémont (stąd rodziny Salm) zbudowaną na wzgórzu z widokiem na Domrémy de Greux. To znakomity sposób na umieszczenie jej w bezpiecznym miejscu, a także na dyskretne uczenie jej zostania żołnierzem.

Poulangy i Novelompont będą mogli wkroczyć na scenę…

Lecz kto jest zamieszany w ten ruch reformistyczny? Michel de Grèce zatytułował swoją książkę o Dziewicy “La conjuration de Jeanne” (“Spisek Joanny”) bez konkretego wskazania uczestników tego “spisku”. Autor zadowala się tytułowaniem pomysłodawcy sprawy “Epiphane”, kontrowersyjnym pseudonimem. W owym czasie wielu było niezadowolonych z oficjalnego kościoła z powodu jego dryfowania i ekscesów:

  • Zwolennicy kościoła z Awinionu, którego Ludwik Orleański był jednym z filarów,
  • Schizmatycy generalnie: mówi się, że poważna Kapituła Kanoników z Remiremont od 1404 roku była lojalna papieżowi z Awinion,
  • Trzeci Zakon Świętego Franciszka,
  • Ruchy okultystyczne, takie jak ‘Bons Cousins Charbonniers’
  • Gildy, takie jak “Kupcy Świętego Michała”
  • Nie zapominamy oczywiście o kontynuacji ruchu templarskiego, którego Wielki Mistrz przeklął papieża aż po trzynaste pokolenie … Byli nią szkoccy żołnierze niosący krzyż Templariuszy, którzy będą asystować Joannie w jej bitwach.
  • Zwolennicy celtyzmu, wciąż żywego na prowincji, czego “drzewo wróżek” jest dowodem.

Przypomnijmy, że w Domremy-la-Pucelle święto drzewa majowego wciąż jest obchodzone, relikt starożytnych obchodów, oraz że pozostałości świątyni celtyckiej zostały odnalezione w sercu “Bois Chenu”, czego Jeanne oczywiście nie mogła zignorować!

Widzimy zatem z tego pobieżnego przeglądu, że jest cały szereg tych, którzy mogli się zjednoczyć, świadomie lub nie, by sformować międzynarodową koterię przeciwko papieżowi w Rzymie.

Nie zapominajmy jednakże w tej panoramie innego jeszcze czynnika rebelii! A mianowicie uformowania się nowej klasy średniej w miejsce arystokracji… Wieki Średnie cechował system feudalny, w którym poza szlachectwem (oraz kościołem), nie było zbawienia. Jedynie “urodzenie” brane jest pod uwagę, ze szkodą dla wewnętrznej wartości jednostki. Szlachcic, nawet jeśli byłby durniem, posiada wszelką szansę w życiu, w przeciwieństwie do inteligentnego człowieka gminu, który zadowala się podrzędną pracą.

Arystokracja, odpowiedzialna za obronę ludu, nie zdaje egzaminu i widzimy armię króla Francji, klejnot rycerstwa, doznającą zniszczenia z rąk skromnych łuczników angielskich.

Jesteśmy zatem świadkami pojawienia się nowej klasy, bardziej pragnącej handlu aniżeli walki, bardziej otwartej na międzynarodową wymianę pomimo zakazów kościelnych (odnośnie handlu z Turkami i Żydami), zainteresowanej dziedzinami sztuki i posiadającej środki finansowe na realizację swych ambicji.

jako dowód: iluminacja przedstawiająca cesarza Zygmunta otrzymującego list od Joanny, Dziewicy Orleańskiej, w 1428 roku...

I na koniec, jednym z architektów “spisku” będzie Zygmunt Luksemburski, cesarz Świętego Cesarstwa, który spogląda ponurym okiem na hegemoniczną pozycję, jaką uzyska król Anglii, jeśli zostanie również królem Francji… Zatem umożliwienie wzlotu bohaterce boskiej istoty, która zachowa podziały w reszcie Europy, stanowi doskonały plan dla tego monarchy…

Odkryliśmy, że Zygmunt I znał Joannę znacznie wcześniej przed jej udaniem się na “boską” Misję… Firma Sotheby istotnie sprzedała na aukcji w 2009 roku (za 1,600,000 funtów) manuskrypt, który należał do cesarza, ozdobiony trzema ilustracjami. Pierwsza pokazuje cesarza wysyłającego list do Dziewicy Orleańskiej, druga przedstawia odpowiedź Joanny, a trzecia bitwę o Orlean…

Jacques Coeur prawdopodobnie będzie jednym ze stronników tego “renesansu”!

I prawdopodobnie jednym z filarów tej afery… Ponieważ możemy i winniśmy zastanawiać się nad źródłem jego bajecznej zamożności.

Nie zapominajmy jednakże o roli kobiet w spisku!

Tradycyjny kościół, będąc szowinistycznym, jest szczególnie przeciwny kobietom, które są stworzeniami Szatana, odpowiedzialnymi za utratę Raju… Pozostają one “kloaką” św. Augustyna, przydatną jedynie do rodzenia dzieci! Potem jednak widzimy kobiety w Europie zajmujące szczytowe pozycje… Uderzającym przykładem jest właśnie Jolanta d’Anjou, królowa 4 królestw, inicjatorka i koordynatorka ruchu przez nas tu omawianego.
Oczywiście nie zapominamy także o Colette de Corbie!

Wybór “Dziewicy” wydawał się mniej trywialnym, a celowym, by przywrócić kobietom ich miejsce w społeczeństwie, którego nie powinny one nigdy były utracić… Jeanne nauczy się grać rolę mężczyzny, wojownika i będziemy ją podziwiać za zacieranie różnicy w ubiorach!

Pamiętajmy, że wszystkie ruchy emancypacji kobiet podkreślały wymogi dotyczące ubiorów, a narzucone przez prawo i że dopiero bardzo niedawno zniesiono prawo zakazujące kobietom noszenia spodni we Francji (31 stycznia 2013).

Piszemy o międzynarodowej kabale, ponieważ jasne jest, że wyzwanie wyszło z całej Europy! W równym zatem stopniu z szeregów tych, których oficjalna historia przedstawia jako Anglików… Zarzucimy zatem szeroką sieć i zjednoczymy wszystkich protestujących w poufnym kręgu, nawet sekretnym, zamkniętym, którego skuteczność będziemy mogli podziwiać w wielu epizodach eposu Joanny.

Zaiste, gdy widzimy tę wyprowadzającą z równowagi łatwość, z jaką eskorta towarzysząca Joannie zamierza powrócić do Chinon w bardzo krótkim czasie (nawet jeśli bardzo wątpimy w tych 11 dni oficjalnej wersji tej podróży)…
I nawet jeśli w równym stopniu “Złota Legenda” pisana przez nas równocześnie przywołuje w nas zdradziecką drogę, na terytorium wroga, w nocy, z przekraczaniem rzek w powodzi w połowie lutego! Konieczne jest nadanie tej wyprawie cudownych konotacji o wydźwięku biblijnym…
Nikt nie może rozsądnie wierzyć, że człowiek obciążony bronią i uzbrojeniem mógłby przejść przez jedenaście wylewających rzek, pływając w najchłodniejszym okresie zimy; coś takiego musi sugerować, że miał miejsce cud!
Zapewne wody się rozstąpiły niczym dla Mojżesza, lub też Jeanne mogła kroczyć po wodzie niczym Jezus koło Tyberiady…

Jaką historię napiszemy?

Cóż, będziemy zainspirowani tym, co funkcjonowało przez stulecia, historią Jezusa, opowiedzianą w Ewangeliach!

Jeanne d'Arc pełniąca misję otrzymaną od Boga - mozaika z bazyliki Joanny d'Arc w Bois Chenu

W innym rozdziale przypomnieliśmy już niepokojące paralele między życiem Chrystusa i Joanny, w których główne fakty pokrywają się ze sobą. Aż po “ostateczną ofiarę”, która była przewidziana na długo przedtem! Sprawimy zatem, że urodzi się ona w małym ciemnym domu, w rodzaju żłóbka… A na jej nadejście piać będą koguty… I wieśniacy będą świadkami cudów…

Ponadto, od samego początku swej przygody, Jeanne potrafi przewidzieć, że jej epos wkrótce dobiegnie końca, że nie pozostanie ona na długo, że zostanie zdradzona i jej życie zakończy się gwałtownie… Ona jedynie relacjonuje to, co my przewidzieliśmy jako jej przeznaczenie, ale oczywiście legenda czyni ją wizjonerką…

Jak jednak wiedzielibyśmy o tym wszystkim, jeśli nie dlatego, że zostało to napisane z wyprzedzeniem? Przewidziano wszystko i zaadaptowano akcje tak, jak sobie to życzono od okoliczności. Uczyniono ją żywiącą się chlebem i winem… Inscenizacja, czy ustawienie jako Ostatniej Wieczerzy? A jeśli sprawiono, że mówiła przypowieściami… być może była wyszkolona w tej formie od początku jej (religijnej) edukacji, by mogła wypowiadać się w ten sposób.

Joanna przywracająca życie dziecku w Lagny - witraż w Vaucouleurs

Zamierzamy nawet “zrelacjonować” (i upiększyć) cud z Lagny, jednak w oczywisty sposób jest to jedynie fabrykacja, przedstawiająca Joannę w momencie, gdy dziecko urodzone jako martwe “zmartwychwstało”…

Oddajmy głos historykowi Pierre Pilardowi:

“Jest to nieuniknionym fenomenem znanym współczesnej medycynie, w pełni wyjaśnionym, ale pozostaje bardzo spektakularnym w obserwacji. Po upływie 3 dni po śmierci, wkrótce po tym, co znane jest jako ‘rigor mortis’, mięśnie ulegają relaksacji i ciało odzyskuje pewną elastyczność. Wiązadła i organy stają się miękkie (…) ciało, rozluźnione, daje rzeczywiste wrażenie ziewania, często towarzyszą temu nieprecyzyjne ruchy ciała.” (“Chroniques de l’Histoire”, marzec 1989, strona 27). Dziecko z Lagny nigdy nie zostało przywrócone do życia! Bezpośrednio po tym fenomenie zostało ono ochrzczone i pochowane w kościele w Lagny.

Ale Jeanne musi dojść do ostatecznej ofiary, owego “picia z kielicha aż po osad Ewangelii”… Jednak oczywiście bez zbytniego ryzyka dla aktorki! Zamierzamy zatem realizować scenariusz aż po stos, z aktorami i dodatkami, jak w filmach. Gdyż po koronacji ktoś mógłby totalnie zastopować, gdy główny cel zdawał się być osiągniętym: koronacja “jedynego prawdziwego króla Francji”!

Nie, ponieważ ta koronacja jest dla ruchu pionierów jedynie anegdotą, epizodem. A nie celem samym w sobie. Karol VII jest marionetką, którą się kieruje i która da sobą łatwo manewrować później! Wkrótce otrzyma on, jako asystentkę, piękną kochankę do swej dyspozycji, a9898by się nim dało manipulować przez inną stronę… Należy poza tym pamiętać, że Karol już jest królem od śmierci swego ojca w roku 1422…

“Córka Boga” sama musi “odkupić” grzechy rodzaju ludzkiego, w ten sposób poświęcając własne życie, przynajmniej po to, by zmylić ludzkie stado. Wobec tego zorganizuje się jej pojmanie, proces oraz śmierć!

Lub też raczej poczynić końcowe przygotowania do scenariuszy poszczególnych epizodów:

Pojmanie:

Jeanne powraca do Compiegne, oblężonego miasta. I stamtąd zamierza zorganizować wypad, co do którego nie jest całkiem jasne co ona może osiągnąć ze strategicznego punktu widzenia, ze słabą armią, mając na sobie złote nakrycie, które uczyni ją rozpoznawalną z daleka, a które wskaże ją nawet jej “wrogom”. A bramy miasta zostają zamknięte i dzwony dzwonią z całej siły…

Pojmanie Joanny d'Arc pod Compiegne, 23 maja 1430

Jeanne i jej eskorta zostają szybko otoczeni i Jeanne pojmana przez lojalnego stronnika hrabiego Luxemburga, Bękarta Wandonne.

Ale czy wiecie o tym, że Batard d’Orleans, Jean de Dunois, był także w Compiegne? Czy możecie sobie wyobrazić go zamykającego bramy miasta za plecami jego “umiłowanej” (jego pół-siostry lub raczej jego rzeczywistej siostry…) jeśliby nie było po temu dobrego, by nie rzec znakomitego, powodu?

Powstaje również pytanie w jaki sposób Jeanne i jej (słaba) armia mogła z powodzeniem przełamać oblężenie Compiegne aby wkroczyć do miasta? I dlaczego, jeśli oficjalnie okazała nieposłuszeństwo królowi, towarzyszył jej ten, kto był wówczas jedną z najbardziej prominentnych postaci w królestwie.

Dunois, czy nie był on tam, by nadzorować fazę “aresztu”?

Jest to jeden z kluczowych punktów operacji “Pasterka”…
Ponieważ jest oczywiste, że wszystko to wygląda realnie, a nade wszystko przebiega gładko. Dobrze wymierzona (a raczej źle wymierzona!) strzała z kuszy i cały scenariusz wali się w gruzy… Z pewnością właśnie dlatego mężowie godni zaufania muszą prowadzić walkę, w ktorej żadne pociski nie są używane (mówi się co prawda również, że to łucznik zrzucił ją z konia, ale przez pociągnięcie jej za bluzę, czyli gołymi rękami!).

I wszystko następuje dobrze, bez jakiejkolwiek szkody, czy to dla jednej czy dla drugiej strony. Co jest po prostu niesamowite jak na taką walkę. Walkę o życie, z ciosami sporymi mieczami i włóczniami z obu stron, jak nam się mówi, w której jednak żaden członek eskorty nie zostaje nawet ranny.

Tym bardziej nawet w Złotej Legendzie, która mówi nam o postępowaniu Joanny, powtórzmy, że nie chcąc zabijać swych wrogów, Dziewica uderzała jedynie płazem swego miecza…

Lecz przypatrzmy się bliżej osobie, która pojma Joannę, Janowi II de Luxembourg-Ligny.

Już samo nazwisko tej postaci powinno przykuć uwagę naszych Czytelników: Luxembourg-Ligny…

Joanna otrzymująca list od cesarza

Czytaliśmy w innym artykule, ilustrującym genealogię Izabeli “Romée de Vouthon”, że była ona, w swej młodości, pierwszą damą towarzyszącą Joanny de Luxembourg-Ligny, ciotki owego słynnego Jana II. W jej zamku w Ligny-en-Barrois, małym miasteczku obecnego departamentu of Mozy, niedaleko Domremy-La-Pucelle…
To słynna Jeanne de Ligny, która otacza specjalną opieką Dziewicę po jej pojmaniu! I idąc dalej tym tropem, podkreślmy, że była ona matką chrzestną tego, który został królem Karolem VII. Małe układy rodzinne, można powiedzieć!

Możemy jedynie ponownie przypomnieć więzi, które wydają się łączyć Joannę z rodziną Luxemburg… Miniatury na pergaminie Zygmunta nie pozostawiają wątpliwości co do listownych kontaktów istniejących od roku 1428 między Jeanne i Świętym Cesarzem Rzymskim, który sam też pochodził z rodziny Luxemburg!

Podsumujmy!

Jeanne została pojmana bez odniesienia ran podczas bezużytecznego, ale hałaśliwego wypadu przez bratanka i następcę przyjaciółki jej przybranej “matki”, matki chrzestnej jej króla, a jej drogi Dunois nie kiwnął nawet palcem, by jej bronić.. Ale w ostateczności uzyskujemy perfekcyjną paralelę z życiem Jezusa, jako że znajdujemy tu wszystkie składniki ewangeliczne:

– Zdradę, o którą później oskarżony jest Guillaume de Flavy (trzydzieści srebrników Judasza)

– Rezygnacja ze strony Joanny, która świadoma jest swego rychłego końca (krwawe łzy w Ogrodzie Oliwnym, odległy kielich…)

– Niechęć bohaterki do przemocy (“ten, kto mieczem walczy, od miecza zginie!”)

– W momencie sprzedaży “mesjasza”, jest ona wydana “arcykapłanowi” Cauchonowi.

Ale po tym wydarzeniu następuje okres opóźnienia, który można łatwo wytłumaczyć. Nowiny nie rozchodzą się wówczas tak szybko, co nakazuje niełączenie ważnych wydarzeń zbyt szybko! Zrozumienie na wszystkich szczeblach, że operacja “Pojmanie” zakończyła się powodzeniem, wymaga czasu.

A teraz, gdy Joanna została pojmana bezkrwawo, następny epizod należy przeprowadzić, “Osąd”, prowadzony przez wspólnika, oraz negocjacje ze stroną “angielską”. Musimy zatem przyhamować poprzez przemieszczanie bohaterki z zamku do zamku, przez uważne unikanie wpadnięcia przez nią w ręce prawdziwych wrogów. Gdyż jasnym jest, że nie wszyscy są wtajemniczeni…

A gdy wszystko jest ustalone, po kilku miesiącach negocjacji i konsultacji, udajemy się do Rouen i słynny proces może się rozpoczęć – przed sądem eklezjalnym, którego niektórzy członkowie są tam na tajnej misji.

Proces

Zamierzamy nadać szczególnego znaczenia tej sprawie. Która będzie się niezmiernie wlokła, choć tego rodzaju sprawa załatwiana bywa w ciągu kilku dni.

Jest jednak koniecznym, by “umediowić” proces. Pamiętajmy, że wówczas zabierało dużo czasu zanim informacja się rozniosła, a sprawa zakończona w ciągu około dziesięciu dni nie byłaby pamiętną. Dlatego też zamierzamy rozciągnąć proces, tak jak wcześniej graliśmy na zwłokę po pojmaniu Joanny, by całej Europie powiedzieć, że Dziewica Orleańska, “Córka Boga”, była teraz jeńcem i w trakcie osądzania.

No i rzecz jasna, ten proces będzie stanowił idealną platformę do wyrażenia poglądów spisku… Nasza bohaterka będzie miała sposobność wyjaśnienia “jej” doktryny, lub raczej Boga, jej Ojca i w ten sposób uporządkować sprawy, gdy idzie o supremację papieską! Naturalnie jej “głosy” będą interweniowały, by udzielić odpowiedzi na specyficzne pytania. A w takich momentach Jeanne gra na zwłokę, prosząc o więcej czasu, i opóźniając swe odpowiedzi o tydzień lub dwa, czas potrzebny na drogę w obie strony dla posłańca, który musi skontaktować się z Angers, Orleanem, może z Awinionem…

Proces Joanny d'Arc w Rouen

 

Proces Joanny zatem rozwinie się w Rouen i zaangażuje niemal 120 ludzi!

Dzisiaj mówi się nam, że wiemy o tym procesie wszystko, dzięki cennym protokołom, które zostały zachowane.

Zapominamy oczywiście dodać, że te tak zwane oryginalne francuskie “protokoły” są tłumaczeniami z tekstów łacińskich, które z kolei są tłumaczeniami z tekstów w starofrancuskim, nikłym fragmentem oryginalnych protokołów… Ponieważ, pamiętajmy, pod koniec procesu w Rouen (który, interesująco, nie zawiera wyroku skazującego) biskup Cauchon odzyskał wszystkie spisane protokoły notariuszy pełniących rolę urzędników sądowych i wyjechał z nimi!

Minie dopiero następnych pięć lat, zanim te sławne “protokoły” pojawią się znowu, wyedytowane i przetłumaczone na łacinę, choć notatki sporządzono we francuskim… Nie są one zatem dłużej “protokołami” w prawnym sensie tego słowa…

Tekst jest tak przeinaczony, że notariusz Manchon odmówi podpisania go!

I potrafimy to zrozumieć. Proces angażujący niemal sto dwadzieścia osób, ciągnący się przez pięć miesięcy, z przesłuchaniem licznych świadków, daje w rezultacie niewiele stron notatek… (na dowód wystarczy zajrzeć na stronę z dokumentami z procesu).

Poniżej prezentujemy naszym Czytelnikom przykład tego, co tradycjonaliści nazywają “protokołami” tego procesu, tekst ten został zaczerpnięty ze strony opactwa św. Benedykta:

“PIĄTY, SZÓSTY I SIÓDMY DZIEŃ
14, 15, 16 luty 1431.
Dochodzenie Przygotowawcze.
W kolejną środę, czwartek, piątek i sobotę pod przewodnictwem Mistrza Jeana de la Fontaine, Pełnomocnik, wspomagany przez dwóch prawników, kontynuował niniejsze dochodzenie”.

Łatwo dostrzec, że to jedynie tytuły, pozbawione treści… Mamy takie to a takie zagadnienie, taki to a taki document proceduralny, takie to a takie dochodzenie, ale nigdy nie otrzymujemy dokładnej treści!

Gdy dziś widzimy rozwijający process karny, możemy dostrzec liczbę dokumentów proceduralnych oraz objętość, jaką one posiadają! I z reguły ten typ przesłuchania trwa jedynie kilka dni i angażuje jedynie około trzydziestu uczestników, sędziów, przysięgłych, prokuratorów, urzędników sądowych oraz prawników.

A tymczasem aby sądzić Jeanne w ciągu pięciu miesięcy (od 9 stycznia do 30 maja 1431), przy dużej liczbie duchownych, zostaje zapisanych około sześćdziesięciu stron?

Musimy w tym artykule wskazać, że oficjalna doktryna z własnej woli zdecydowała się “napompować” dokument oryginalnych “protokołów” procesu w Rouen, poprzez włączenie zaprzysiężonej ewidencji ze wspomnianego już procesu rehabilitacyjnego! Jak na przykład zeznanie Hauviette, która tym niemniej przeczyła oficjalnej wersji co do wieku Joanny…

Wydaje się całkowicie oczywiste, że wszystko zostało dopasowane, przepisane, skondensowane. Uzasadnionym wydaje się pytanie po co takie postępowanie.

Chyba że postępować będziemy zgodnie z naszą początkową linią rozumowania: Ewangelie są również tekstami apokryfalnymi (napisanymi między 150 a 200 latami po wydarzeniach przez siebie opisywanymi). Możemy zatem postąpić w ten sam sposób, dając główną rolę oskarżonej, przyszłej męczennicy. I tak jak w historii Jezusa, możemy ją również “przecedzić”… Są jedynie cztery Ewangelie zachowane w Nowym Testamencie, spośród około sześćdziesięciu zidentyfikowanych. W Wiekach Średnich, zamierzamy zachować jedynie to, co jest przydatne!

I radośnie wymazano wszystkie fragmenty odnoszące się do seksualności “Córki Boga”, jak to uczyniono 13 wieków wcześniej wobec “Syna Bożego”, również rzekomej dziewicy… Usunąć Marię Magdalenę z przeszłości… Witamy Święte Dziewictwo Anno Domini 1431!

Jednak prawdziwe protokoły naprawdę istniały. Być może nie zniknęły one dla wszystkich?

Pozostaje jednak zastanawiający zbieg okoliczności, nieporuszany przez nikogo: ponowne pojawienie się “oficjalnych protokołów” koresponduje z pojawieniem się Joanny w Lotaryngii… A zatem “zmartwychwstanie” mimo wszystko…

Operacja “Nowa Ewangelia” musiała zostać dopełniona końcowym aktem, protokołami procesu, przed przywróceniem bohaterki życiu cywilnemu.

Stos

A jednak znów odnajdujemy koronę cierniową! Rzeźba Raela del Sarte z kościoła św. Remigiusza w Domremy

Jak pisaliśmy poprzednio, konieczne jest kontynuowanie paraleli z Jezusem, dla uwznioślenia mas. Jest zatem koniecznością nadanie egzekucji istotnych reperkusji. Do tego celu pozostaje osiągalny jedynie stos, jako że ukrzyżowanie zostało już wykorzystane i nie pozostawało w arsenale Świętej Inkwizycji. Stanowi to godną torturę dla “Córki Boga” i ma też tę istotną dogodność… sprawienia, że ciało potępionej znika kompletnie.

Jest rzeczywiście absolutnie konieczne, by zastosować szczególnie ohydną i przerażającą karę. Jednak zabicie absolutnie nie mogło mieć miejsca według procedury opisanej przez tradycjonalistycznych historyków… ani nawet w zwyczajowy sposób prawny!

W istocie, było rzeczą zwyczajową rozebranie skazanego i poddanie go torturom przed egzekucją, która oczywiście nie będzie miała miejsca w tym wypadku – bo nie da się rozpoznać kobiety ubranej w długą szatę z kapturem zakrywającym jej twarz, w innym wypadku byłoby bowiem rzeczą prostą dla świadków, zwłaszcza dla obecnych żołnierzy, by stwierdzić, że torturowane nagie ciało nie miało ran odniesionych w walce, a rozpoznawalnych jako rany Joanny… Stąd też ten pośpiech, by przykuć ”potępioną” do pala egzekucji.

Stos absolutnie nie posiada formy prezentowanej w całej ikonografii Joanny!

Stos Jana Husa. Proszę zwrócić uwagę, że stos drewna otacza ofiarę

Stos średniowieczny składał się z drewnianego pala, obłożonego gipsem dla zabezpieczenia przed ogniem, wbitego w ziemię, do którego skazany był przykuty łańcuchem. Drewno było ułożone wokół pala albo w krąg lub w kwadrat, aż po głowę ofiary, której ciało w ten sposób znikało z pola widzenia widzów.

W tym wypadku jedynie mitra i zasłonięta twarz Joanny byłaby widoczna. Jednakże w stosie drewna zostawiano otwór, by pozwolił on katowi dojście do pala, gdy nadszedł czas przykucia ofiary. To przejście wypełniano słomą i drewnem przed podpaleniem stosu.

Joanna z twarzą zasłoniętą kapturem ("embronchée"), wg Adriena Harmanda, 1932

W „relacji” z egzekucji zostało wyraźnie stwierdzone, że stos był niezwykle wysoki! To nie oznacza, że skazana została ustawiona ponad powierzchnią ziemi, lecz jedynie że starta drewna posiadała wysokość większą niż zazwyczaj… Co oznacza, że nawet głowa ofiary nie mogła być widoczna.

Według oficjalnej wersji kat osobiście jest tym, który wspomina niezwykłą wysokość stosu, co miałoby zapobiec uduszeniu się przez skazaną… Ale czy to nie kat osobiście jest tym, który wznosi stos?… W jaki sposób zatem mógłby on przykuć skazaną? Znajdź błąd!

Słoma i drewno ułożone pod spodem stosu umożliwiały łatwe podpalenie. Aby łatwiej manipulować drwa stanowiące rzeczywistą ścianę otaczającą ofiarę, kat używał długiego narzędzia zaopatrzonego na końcu w szpikulec i hak. Szpikulec umożliwiał w większości wypadków zabicie cierpiącego pchnięciem w serce, zanim ogień został podłożony pod stos.

Szybkie zajęcie ogniem słomy i drewna powodowało ogromne zużycie tlenu i szybko stawało się przyczyną uduszenia ofiary, jeśli nie była ona zabita wcześniej szpikulcem lub uduszona w momencie przykuwania do pala.

Gdy całe drewno płonęło, kat popychał stos od zewnątrz ku środkowi, by sprawić, że ciało spłonęło całkowicie. A już szczególnie, by się upewnić, że żadne relikwie nie zostaną zebrane!

Skazany, przykuty w pasie, oczywiście opadał, po czym płomienie zakrywały ofiarę całkowicie…

Jest oczywiste, że w tych warunkach dało się sprawić, by dowolna osoba zniknęła! Twierdzi się, że kat otworzył stos w połowie, by pozwolić na ukazanie się ciała kobiety, jednak po kilku minutach w ogniu, ciało byłoby nierozpoznawalne…

Biorąc pod uwagę, że tłum wypchnięty był poza cordony wojska, wydawałoby się rzeczą trudną dla widza, by cokolwiek rozróżnić zza płomieni… Wręcz przeciwnie, jeśliby chciano sprawić, by widzowie mogli dostrzec, że była ta kobieta tą osobą, którą danego dnia palono, wydaje się oczywistym, że byłoby o wiele łatwiejszym i przekonującym, gdyby pokazano im ją przed spaleniem raczej niż po nim. Ciało, które spędziło kilka minut w płomieniach, staje się całkowicie nierozpoznawalne!

Tego, kto został tamtego dnia spalony (zakładając oczywiście, że ktoś został spalony w ogóle tego dnia) nikt nigdy nie będzie wiedział, tym bardziej nie będzie w stanie uzyskać dostępu do osobistych archiwów biskupa Cauchona…

Śmierć cywilna

Pamiętajmy, że w Wiekach Średnich istniała inna jeszcze kara, zwana “śmiercią cywilną”.
Oto przykład: w 1379 roku Karol V skazał Jeana de Montfort, księcia Bretanii, na konfiskację jego ciała i własności… Jednak sama ta decyzja nie wystarczała do publicznego potępienia, które wymagało wymierzania przykładnej kary. Potrzebna była publiczna egzekucja w formie egzekucji jego wizerunku. W rezultacie państwo wydało fikcyjny wyrok śmierci, a ten, wobec kogo taka egzekucja została wykonana, uznawany zostawał za martwego.

Czy ta procedura nie została zastosowana wobec Joanny, poprzez spalenie jej wizerunku? Jest to całkiem możliwe!

Gabriel Naude twierdził, że “Dziewica nigdy nie została poddana spaleniu inaczej niż przez spalenie wizerunku” w swych książkach “De l’estat et success des affaires de France” – Paris 1570-1 – II – reign of Charles VI, ad ann. 1427- 1430 oraz “Histoire générale des rois de France” – Paris 1576 -1- XXI règne de Charles VII.”

Egzekucja wizerunku. Obraz Jana Piotra Norblina: "Wieszanie zdrajców"

Ta nowa hipoteza skazania wyrokiem śmierci cywilnej pasuje idealnie do biegu historii…

  • Ofiara nie może zostać rozebrana i torturowana, i to dla dobrego powodu… jej tam nie ma!
  • Nie może zostać również uduszona…
  • Zostaje wzniesiony wysoki stos, maskujący nieobecność skazanej,
  • Lub też wydaje się on “połykać” ofiarę, która jest nieobecna…
  • Spalona zostaje tabliczka z wypisanym powodem skazania…
  • Ofiara traci swą tożsamość, gdyż oficjalnie nie żyje!
  • Joanna nie jest już dłużej Joanną, dlaczego zatem nie może stać się Claude?
  • Osoba skazana na “śmierć cywilną” ma 5 lat na pojawienie się i usprawiedliwienie,
  • Stos spłonął 30 maja 1431 …
  • A Claude pojawia się ponownie… 20 maja 1436! Nieco mniej niż 5 lat później…

Warte jest również zapamiętania i to, że Joanna do końca zdawała się wierzyć, że zostanie uwolniona. Obecnie tę wiarę tłumaczy się tym, że wierzyła ona w rodzaj “cudu”, który uratowałby ją od śmierci i uwolnił z rąk wrogów. Jeśli jednak nie chodziło o żaden “cud”, to cóż jeszcze mogło uzasadniać tę wiarę, jeśli nie uzgodniony wcześniej plan oraz uczyniona z góry obietnica?

Należy również przypomnieć słynną tabliczkę umieszczoną na stosie:

JOANNA, KTÓRA BYŁA ZNANA JAKO DZIEWICA,
KŁAMCZYNI, ZGUBNA, OSZUKUJĄCA LUD,
CZAROWNICA, PRZESĄDNA,
BLUŹNIERZCYNI PRZECIW BOGU, ZAROZUMIAŁA OSZCZERCZYNI WIARY JEZUSA CHRYSTUSA, SAMOCHWALCZA, BAŁWOCHWALCZYNI, OKRUTNA, ROZWIĄZŁA
PRZYWOŁUJĄCA DIABŁA, APOSTATKA,
SCHIZMATYCZKA,
HERETYCZKA I RECYDYWISTKA

Ta tabliczka, przymocowana do stosu i spalona wraz z nim, pasuje idealnie do procedury egzekucji w postaci egzekucji wizerunku.
Na stronie 228 of the “Traktatu o śmierci cywilnej” autorstwa A.T. Desquirona znajdujemy następujące objaśnienie:

“Tak więc wizerunek pojawia się w egzekucji przestępcy skazanego na śmierć pod jego nieobecność, która to egzekucja wykonana zostaje na placu publicznym poprzez zawieszenie tablicy, na której wypisany jest wyrok.”

A process jest kontynuowany!

Od stosu spalonego drewna, twórcze przedsięwzięcie “nowej ewangelii” może być kontynuowane: Joanna poprosiła i otrzymała krzyż, który trzymała na swym łonie; gołąb był widziany jak wylatywał ze stosu; skonała wykrzykując imię Jezusa; żołnierze płakali; kat ubolewał nad swym losem, przekonany, że właśnie spalił świętą…

"Relikwie Joanny" poświadczone przez kościół

Niektórzy posuną się tak daleko, by mówić, że jej serce pozostało nienaruszone, że zostało ono wydobyte spod popiołów! Kolejny cud! Przypomnijmy anegdotę o “prawdziwych szczątkach Joanny”, odzyskanych spod stosu, poświadczonych przez biskupa Tours, jednak szczęśliwie zbadanych przez profesora Charliera, który ustalił naukowo, że były to pozostałości egipskiej mumii oraz kota…

średniowieczny relikwiarz na serce

Mamy z drugiej strony pewne pytania odnośnie niespalonego serca bohaterki cudownie odzyskanego spod stosu… Dla nas ta anegdota prawdopodobnie zawiera w sobie nieco prawdy… Oczywiście nie co do odnalezienia po ugaszeniu ognia, lecz całkiem prozaicznie co do samego faktu zachowania organu…
Przypomnijmy, że dla nas, jeśli Joanna została zamordowana znacznie później (około roku 1451), jej ciało musiałoby zostać podzielone na trzy części… (Dilaceratio corporis)

Wnętrzności zostałyby pochowane we wsi, w której popełniono morderstwo, ciało w kościele w Pulligny, a serce prawdopodobnie zachowane jako relikwia… lub też zdeponowane pod prezbiterium znanej katedry, kto wie…?

 

...w słynnej katedrze...(?)

W rozdziale dotyczącym hipotez, musimy także przypomnieć, że istnieje wciąż statua Joanny na koniu, której część może zostać rozmontowana w celu otwarcia wnęki, zapewne dla pomieszczenia relikwii…

Statua konna Joanny trzymana w kolekcji rezerw muzeum w Chinon

Kilka wyjaśnień odnośnie statuy:

“Interesujący szczegół, którego wyjaśnienie umyka nam jednak, został zasygnalizowany. Lewa noga statuy jes wycięta ukośnie poniżej kolana i otwiera się pod brzuchem konia, by odsłonić praktyczną wnękę. Wnęka ta przypuszczalnie pomieszczała relikwię, chyba że nie był to obiekt pochodzący od samej Dziewicy, i jako taki otoczony był publicznym szacunkiem. Ten przedmiot, czymkolwiek on był, znikł bez jakiejkolwiek tradycji przechowania o nim pamięci”.

Można się na moment zastanowić nad dyskrecją niektórych muzeów, które przechowują w swoich rezerwach wiele pamiątek związanych z Joanną…! Jak na przykład kapelusz w Musée Lorrain of Nancy lub jak snycerka profilu twarzy w Cour d’Or w Metz…

Tak też Nowa Ewangelia jest kontynuowana…

I cała wcześniejsza informacja będzie przekazywana dalej, z całą pewnością przed egzekucją, poprzez siatkę, franciszkanów i innych. A ponieważ nasi historycy rzadko są dociekliwi, cały ten nonsens będzie radośnie powtarzany i stanie się esencją ich przekonań… Jednakże od wygaszonego stosu pojawia się zwątpienie…
Jednak oficjalna historia obecnie nie zwraca na to uwagi.

Oznacza to, że “spisek” od początku sprawy Joanny d’Arc odniósł sukces, co prawda z kilkuwiekowym opóźnieniem, w wykreowaniu historii biednej pasterki inspirowanej przez Boga, która wyrusza na wojnę i oddaje życie za zbawienie ojczyzny.

Powróćmy jednak do momentu bezpośrednio po spłonięciu stosu

Tak więc Jeanne była jak najbardziej żywa, ale nie mogła się pokazywać przez pewien czas, czas potrzebny do wypracowania warunków jej “zmartwychwstania”.
Co się zatem z nią stało?

Kapelusz z Musee Lorrain w Nancy i drzwi z profilami twarzy z Cour d'Or w Metz

Według jednej hipotezy pozostała ona w Rouen przez kilka miesięcy.

Według innej udała się do zamku Montrottier, fortecy, w której pozostała uwięziona aż do czasu ponownego jej pojawienia się w Lotaryngii.

Według trzeciej walczyła na wojnie dla papieża we Włoszech …
A według czwartej pozostawała w opactwie Clairefontaines (koło Arlon) po jego uzyskaniu przez Jana de Luxembourg.

Lecz przypuszczalnie istnieją też inne możliwości, jak pobyt za granicą, w Luksemburgu lub w Szkocji!

Roger Senzig w swej książce “Jehanne la Pucelle et ses secrets” (“Dziewica Joanna i jej tajemnice”) przypomina dokonane przez siebie odkrycie dokumentu w Archiwum Generalnym Królestwa Belgii, odnoszącego się do regulacji wynagrodzenia dla murarza, który wyporządzał pokój w Château d ‘Arlon dla Joanny. Tekst ten sugeruje, że w roku 1436 Dziewica przebywała tam po raz drugi i że poprzednio zakwaterowała się w Arlon pomiędzy latami 1431 i 1434.

Jednak nie przestudiowaliśmy wystarczająco wszystkich tych hipotez, by wyrazić naszą opinię obecnie, wyobrażamy sobie jednak, że rozwiązanie będzie stanowiło mieszaninę tychże.

Konkludując, widzimy, że w Wiekach Średnich rozwinęła się inspirująca historia w celu ustanowienia nowej religii, lub raczej ponownego rozwoju albo skierowania religii katolickiej z powrotem ku jej pierwotnym zasadom. Które nie negowały ani małżeństwa Jezusa i Marii Magdaleny… ani też pojawienia się ich potomstwa…

Nie jest naszą intencją śledzenie postępu tego przedsięwzięcia poza okres obejmujący temat tej strony. Wskażemy po prostu, że Rene d’Anjou, poprzez swój styl życia, zwiastował nadejście Renesansu oraz że Karol VII w 1438 roku promulguje “Sankcję Pragmatyczną”, która drastycznie zredukuje władzę papieża…

Leave a Reply