Joanna d’Arc – królowa jednej chwili

1. Relacja średniowieczna

Jeśli wierzyć pewnej średniowiecznej relacji, Joanna d’Arc stała się “królową Francji” na jeden krótki moment:

“Pewnego dnia Dziewica poprosiła króla o prezent. Prośba ta została natychmiast zaaprobowana. Joanna poprosiła o nie mniej niż królestwo Francji. Król zgodził się po pewnym wahaniu. Joanna  zaakceptowała i sprawiła, że ten akt został spisany przez czterech sekretarzy króla, a następnie został on uroczyście odczytany. Król był  nieco zaskoczony, gdy Joanna rzekła, pokazując go obecnym: „Oto najbiedniejszy rycerz w królestwie’. Niemal jednocześnie, w obecności tychże samych notariuszy, oddała w ręce Boga Wszechmocnego Królestwo Francji, które otrzymała jako prezent. Potem, po kolejnej chwili, wykonując polecenie Boga, obdarzyła Króla Karola królestwem Francji; a wszystko, co uczyniła zostało spisane w uroczystym akcie.” (Jean-Baptiste-Joseph Ayroles. “La vraie Jeanne d’Arc” tomy I – IV, 1890 – 1902, t. I, str. 57-58, na podstawie “Collectarium Historiarum”, 1429, teologa Jeana DuPuy w “Breviarium Historiale” wydanym w Poitiers, 1479, przez Jeana Bouyera)

http://www.persee.fr/web/revues/home/prescript/article/bec_0373-6237_1885_num_46_1_447357 (wyszukać stronę 665)

Z drugiej strony książę Jean d’Alençon (1) opisał w roku 1456 całą scenę prościej:

“Potem Joanna złożyła kilka próśb wobec króla, między innymi aby ofiarował on swe królestwo Królowi Niebios, gdyż Król Niebios po tym ofiarowaniu uczyni mu tak jak uczynił jego poprzednikom i przywróci go w jego prawach”. 

Można obie te relacje interpretować rozmaicie. Z jednej strony relacja księcia d’Alencon jest prostsza, a proste relacje często są bliższe prawdy. Z drugiej jednak strony relacja teologa duPuy jest znacznie wcześniejsza, de facto pochodzi z roku 1429, czyli roku, w którym owa scena się miała rozegrać.

Teoretycznie zatem mogło być i tak, że to duPuy pisał prawdę. Ale że 27 lat później zdecydowano temu nie nadawać rozgłosu, stąd stonowana relacja księcia d’Alencon.

W końcu król, obejmując swój urząd, był uroczyście koronowany oraz namaszczony “olejem świętym”. Stawał się w ten sposób “bożym pomazańcem”. Koronacji i namaszczenia dokonywał, rękami swoich hierarchów, kościół katolicki, ten, który według swej własnej teologii posiadał “klucze do Niebios” i “z woli Boga” czynił swą powinność.

Ani Król Francji ani też Kościół Katolicki nie pragnęli mieć żadnych innych “pośredników” działających pomiędzy nimi a Bogiem. Nie mogliby sobie zatem życzyć, by jeszcze ktokolwiek inny spełniał taką rolę, tym bardziej jeśli zdecydowano się Joannie d’Arc wyrobić oficjalnie opinię “biednej i niepiśmiennej nastolatki”.

Relacja taka jak ta powyżej stanowiłaby podważenie autorytetu zarówno Króla jak i Kościoła…

To jednak było w XV stuleciu. Później ta sama scena była opisywana żywiej i rozrastała się ona treściowo. Poniżej prezentujemy jeden z tego przykładów.

2. Legenda

W roku 1895 francuska autorka C. Bessonnet-Favre opublikowała książkę “La vérité sur Jeanne d’Arc: ses ennemis, ses auxiliaries, sa mission, d’après les chroniques du XV siècle”. Tam, na stronach 189 i 190  (http://www.scribd.com/doc/106470668/Andre-Francis-La-Verite-Sur-Jeanne-d-Arc ) przedstawiła tę samą scenę znaną nam z obu świadectw cytowanych powyżej. W jej książce jednakże ta historia jest dłuższa, we znajdujemy w niej całe dialogi dopasowane do historii z obu powyższych dokumentów. Cytujemy tu w całości stronę 189 i 190 z tej książki:

Wkraczając do Zamku (w Chinon), spotkaliśmy la Trémoille (2), którego Król zaprosił do przyłączenia się do grupy.

Faworyt nie ośmielił się odmówić i cała czwórka (3) weszła do komnaty niżej, w której Król, niewątpliwie za radą teściowej swego zaufanego, spotkał się z czterema swymi oficjalnymi sekretarzami, którym zazwyczaj powierzano spisywanie kontraktów Dworu.

“Łaskawy Delfinie,” rzekła Jeanne, “proszę, daj mi prezent. Daj mi, w obecności tych Szlachciców, szlachetne Królestwo Francji.”

“Bardzo bym chciał, Jeanne moja droga(“ma mie”)” (4), odrzekł Karol VII z pewnym zakłopotaniem, ponieważ obawiał się on nieco kpin ze strony la Trémoille i jego kuzyna d’Alençon gdyż zdawał się był godzić na dziwny kaprys, na jaki wystawiła go ta niezwykła dziewczyna poprzedniego wieczora.

“Ach! Nie obawiaj się,” powiedziała, uśmiechając się, “Nie nadużyję tego. Spiszcie, panowie notariusze, w stosownej formie układ, który zaaranżowałam dla mnie, Jeanne la Pucelle, Karola de Valois z Królestwa Francji.”

Niezwłocznie Karta została opracowana, a następnie odczytana na głos w obecności Księcia d’ Alençon i zdumionego de la Trémoille.

”Oto jest,” Jeanne rzekła następnie, wskazując dłonią Karola VII, “Oto jest, Panowie,  najbiedniejszy rycerz Królestwa. Nie daj, Boże, jednak bym zatrzymała dla siebie tak piękny prezent; jam jedynie środkiem w rękach mego Pana, Króla Niebios i z radością oddaję Królestwo w rące Wszechmocnego, Najwyższego, Króla Królów, Pana Imperiów i Pana Panów. Spiszcie zatem, panowie notariusze!” Posłusznie, czterech Królewskich Sekretarzy napisało,  jak podyktowano, nową klauzulę.

Gdy skożczyli odczytywanie projektu, Jeanne uklękła i modliła się długo. Następnie, powstawszy i kierując się ku Królowi: “W Imię Boga Najwyższego, w imieniu Pana, Króla Niebios, mego prawego i suwerennego Pana, którego jestem skromnym posłańcem, ja, Jeanne la Pucelle, ustanawiam Karola de Valois, prawego syna zmarłego Karola VI z imienia, pana Królestwa Francji, by przejął panowanie jako użytkownik (5) i dobry Sługa Króla Niebios, jedynego władcy, Pana i posiadacza wspomnianego Królestwa. Zapiszcie tu, panowie notariusze, i uzyskajcie u dołu aktu, podpisy Króla oraz panów, którzy są świadkami, zanim ja sama podpiszę.”

Gdy wszystkich tych formalności dopełniono, w stosownej formie, Jeanne rozporządziła dostarczenie dwóch kopii aktu, zostawiając pozostałe dwie Królowi. Następnie, wciskając je do swego dubletu, radośnie powiedziała Karolowi VII:

“Łaskawy Delfinie, nie martw się o swe królestwo, masz go w ręku już tak wiele, że nie jesteś w stanie nie odzyskać całości.”

Epizod ten jest zapewne jednym z najbardziej uroczystych i mniej znanych w tymże tak niezwykłym życiu Joanny d’Arc.

Miało ono dla losów Francji ogromne znaczenie:

Natychmiast po pożegnaniu się z królem, Joanna wysłała dwa listy: jeden do Lyonu, drugi do Bordeaux.

Te dwa listy zawierały kopie aktu układu. Miały one zostać dostarczone, z narażeniem życia, osobiście: jeden do Gersona jako uznanego lidera mnichów Francji, a drugi do oficjalnego delegata starszych baronów angielskich.

Tenże oczekiwał w Bordeaux wyników pierwszych negocjacji Dziewicy.

Gdy tylko otrzymał on opieczętowaną kopertę z pięcioma tajemniczymi krzyżami, będącymi charakterystycznym znakiem Joanny, i stawszy się świadomym tego, co ona zawiera, ów tajemniczy celtycki dowódca wojskowy z druidycznej Anglii osiodłał swego białego rumaka i rzucił się naprzód, z obnażonym mieczem w dłoni, drogą prowadzącą z Bordeaux do Chinon.

Gnał z potrójnym galopem na swym wierzchowcu, którego podkowy iskrzyły od uderzania kamyków ścieżek.

„Gnał z tak wielką prędkością”, mówią stare Kroniki owego czasu, „że na jego drodze wszystko zdawało się żarzyć i mówiono, że rumak jego frunął.””

Przypisy:

1. Jean II Książę d’Alençon (ur. 2 marca 1409 – zm. 8 września 1476) był towarzyszem broni Joanny d’Arc i był nieco tylko młodszy od niej. Jeden szczegół jego znaczącego życia wart jest wspomnienia tutaj w związku z prezentowaną tu historią:
Mając ledwie tylko ponad 15 lat, wziął udział w bitwie pod Verneuil 17 sierpnia 1424 i dostał się do niewoli angielskiej. Był przetrzymywany w Le Crotoy i został zwolniony w roku 1429 zapłaciwszy 200,000 saluts jako okup. Musiał sprzedać większość swych posiadłości Anglikom, a jego księstwo zostało przejęte przez angielskiego regenta to the Johna of Lancaster, Księcia Bedford. Gdy został zwolniony z niewoli, zwany był “najbiedniejszym człowiekiem we Francji”. Jest zatem całkiem wyobrażalne, że Joanna d’Arc “zapożyczyła” tę frazę i użyła jej w odniesieniu do jej króla jako najbiedniejszego rycerza w królestwie, szczególnie, że historia Jeanna d’Alençon była wówczas bardzo świeża w owym roku 1429. Joanna  miała oczywistą sympatię do księcia d’Alençon, lubiła go nazywać “le beau duc” albo “gentil duc”.
Według jego własnego świadectwa podczas Procesu Rehabilitacyjnego, gdy wyruszał na wojnę z Joanną, Joanna obiecała jego żonie: „Pani, nie obawiaj się! Przyprowadzę go bezpiecznie z powrotem, takim, jakim jest, albo nawet w lepszej kondycji”
(“Dame, n’ayez pas peur ! Je vous le rendrai sauf, dans l’état où il est, ou même meilleur”). Joanna, według księcia d’Alençon, dotrzymała słowa, a gdy bombarda była weń skierowana pod Jargeau, poradziła mu odsunąć się albo zostanie zabity. Odsunął się i bombarda zabiła kogoś innego…

2. Georges de la Trémoille (ok. 1382 – zm. 6 maja 1446), Wielki Szambelan Francji za Karola VII, jeden z faworytów królewskich na dworze. Zawzięty przeciwnik Joanny  d’Arc, starał się o pojednanie między Karolem VII a Filipem Dobrym z Burgundii. W roku 1427 doprowadził do wygnania konstabla de Richemont z dworu francuskiego. Poprzez bezowocne negocjacje pokojowe z księciem Burgundii opóźnił marsz Joanny na Paryż i mógł być odpowiedzialny za brak królewskiego poparcia dla niej w późniejszym stadium wojny. W międzyczasie konstabl de Richemont powrócił na dwór i doprowadził do aresztowania de la Trémoille. Król nie interweniował.

3. “…cała czwórka weszła do komnaty niżej…”. Tą “całą czwórką” byli: król, G. de la Tremoille, Jean Książę d’Alencon i Joanna.

4. “ma mie” – “moja droga” lub “moja przyjaciółko”. W dokumentach historii Joanny istnieje tylko jeden, w ktśrym znajduje się ten zwrot. Jest to świadectwo Jeana de Novellemport, zwanego “Jean de Metz”, podczas Procesu Rehabilitacyjnego. To on odezwał się do Joanny w ten sposób.. Oczywiście jest to per se całkiem zwyczajne określenie; nie ma w nim niczego specjalnego. Wydaje się jednak, że C. Bessonnet-Favre rozmyślnie “pożyczyła” ten zwrot od Jeana de Metz and i włożyła go w usta samego króla.

5. “użytkownik” – we francuskim oryginale użyty został wyraz “usufruitier” (po łacinie: “usufructuarius”). Według słownika, podstawa tego terminu, łaciński termin “usufructus” to:
prawo do korzystania ze wszystkich korzyści pochodzących z użytkowania czegoś należącego do kogoś innego, o ile jest to zgodne z istotą tej rzeczy, która nie może ulec zniszczeniu lub uszkodzeniu.”

Tak rozumiany “użytkownik” (“usufruitier”) posiada więcej praw aniżeli potocznie rozumiany użytkownik. „Usufruitier” to osoba, która może używać i cieszyć się własnością tak, jakby osobiście była właścicielem. Dokładnie w ten sposób rozumiane były prawa króla, jako osoby ustanowionej w jego królestwie przez samego Boga.

Leave a Reply